"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

sobota, 28 lipca 2012

czwartek, 26 lipca 2012

Bieg-unka

Zgodnie z zapowiedzią we wstępniaku poleciałem w rejony NH.
Czyli kolejna wycieczka biegowa zaliczona. Nie bez przygód oczywiście.
Ale po kolei.
Odwiedziłem po drodze teren byłego Prefabetu. Jest to jedno z niewielu miejsc w Krakowie, gdzie można odetchnąć od otaczającego zgiełku w niekonwencjonalnym otoczeniu. O tym obiekcie napiszę jeszcze obszerniejszą notkę, bo mu się należy.

Chwilę potem dotarłem do Lasku Łęgowskiego. Droga mijała mi spokojnie w pięknych okolicznościach przyrody. Do czasu jednak. Skuszony ścieżką odbijającą w lewo od drogi udałem się nią. To była wspaniała decyzja... Po kilkudziesięciu metrach ścieżka rozmyła się wśród krzewów.
Jako, że nie zwykłem się cofać w podobnych sytuacjach, ruszyłem naprzód, najkrótszą trasą do wiślanego wału. Kolczaste zarośla wykazały się swoimi możliwościami w pełnym zakresie na moich goleniach.
Na szczęście, liczne pokrzywy ukoiły ból :) Dotarłem pod wał, gdzie pstryknąłem widoczek:



Po opuszczeniu lasku (a w zasadzie lasków bo zaliczyłem jeszcze l. Mogilski) udałem się do celu wyprawy, jakim był kopiec Wandy. Już zacząłem się dziwnie czuć, ale zrzuciłem winę na pierwsze odznaki odwodnienia. Ale jakoś dociągnąłem i do Kopca, i do pobliskiej stacji benzynowej, gdzie uzupełniłem płyny.

Zrobiło mi dość nietęgo. W brzuchu, rewolucja! W końcu zaczęło mi coś świtać...
W ciągu dnia zjadłem sporo soi, owsiankę na mleku i do tego kanapki z kiszonym ogórkiem.
To było właśnie to! :)
Diabelska Mieszanka objawiła swoją moc w pełni pod Kombinatem.

Na szczęście miałem niedaleko do miejsca zatrudnienia. Dotarłem tam z wielkim trudem, skulony wpół. Dokładny opis tego co się działo potem daruję Wam. Niech słowa zastąpią ruchome obrazki:


Odwiedziłem przy okazji mojego dobrego kumpla, Mariusza. Mario też prowadzi bloga o bieganiu: Pełnym Ogniem. Zajrzyjcie, bo warto.

I nie ma co pisać więcej. Powrót do domu był nudny i męczący. Biegło mi się jako tako, jako, że wróciła kontuzja z niedzieli. Ale mimo chętek by przejść do marszu (zaświtała mi nawet w głowie myśl o autobusie...), udało mi się dokulać świńskim truchtem do domu.
Dobre i to. Zawsze to jakieś zwycięstwo nad słabościami.

Trasa przebieżki:
22.07.12 - wycieczka biegowa

I druga część:
25.07.12 - wycieczka biegowa

Bonusowa Ropucha ze Ślimoniem.
Spod samiuśkiego Kombinatu:



środa, 25 lipca 2012

22.07.12 - wycieczka biegowa

Biorę udział w Ass On Fire Challenge by Endomondo

Wymyśliłem sobie, że w ramach tej rywalizacji przebiegnę w lipcu co najmniej 250km. Na razie wsio  w pariadkie! Już 208 km nabitych. Może dociągnę do 300.

Używam Endomondo jako dziennika treningowego. Nie wiem jak na innych tego typu aplikacjach sytuacja wygląda, ale na endo jest mnóstwo wyzwań podobnych do "Ass on fire".
Możliwość konkurencji z innymi zawodnikami to znakomity motywator do wytężonej pracy nad sobą. Polecam udział w tym i podobnych wydarzeniach.

O samej wycieczce nie będę się za bardzo rozpisywał. Tak naprawdę plan był taki, by pojechać busem do Krzeszowic, a stamtąd wrócić do kraka albo Garbem Teńczyńskim, albo poprzez dolinki podkrakowskie. Niestety tzw. życie nie pozwoliło. Innym razem uskutecznię to zamierzenie.

Biegło się wspaniale! Do czasu... Zachciało mi się dość szybko zbiec z kopca Piłsudskiego do ulicy Chełmskiej i coś sobie uszkodziłem w prawej stopie. Od tej chwili czułem bardzo mocno, że żyję :).
Nawalający ulep kostno-białkowy w nodze nie dawał mi o tym zapomnieć. No ale cóż.
Jak boli, to znaczy, że rośnie.

Nie pozwoliłem jednak by ta drobna awaria, powstała wyłącznie przez moją głupotę, zmieniła moje plany. Poleciałem więc popatrzeć jak to w pięknym mieście Niedasię alias Kraków morduje się kolejny park.

A morduje się! Udatnie! 

Park Młynówka Królewska już nie będzie nigdy taki sam. Jest nadzieja, że jednak tym razem uda się powstrzymać jego już rozpoczętą destrukcję.
Bo, o dziwo! Developer jest (był?) chętny do rozmów na temat zamiany działek.

Link do akcji na fejsie:

http://www.facebook.com/pages/Ratujmy-M%C5%82yn%C3%B3wk%C4%99-Kr%C3%B3lewsk%C4%85/435938773093005

Idźcie, jedźcie a najlepiej pobiegnijcie sobie wzdłuż dawnego koryta Młynówki Królewskiej. Szczególnie polecam odcinek od ulicy Zygmunta Starego aż do ulicy Filtrowej. Geocacherzy też znajdą tam coś dla siebie...
Jest co oglądać.
Jeszcze jest... bo na ten uroczy zakątek developerzy też czyhają.


A tu link do zapisu mojej przebieżki:

22.07.12 - wycieczka biegowa:  30.72 km in 3g:15m:38s

Wstępniak.

Będzie to blog służący m. in. motywowaniu  mej skromnej osoby do treningów biegowych, udziału w zawodach kondycyjnych i wytrzymałościowych, InO itp.

Mam zamiar zamieszczać tu relacje z co ciekawszych wyżej wymienionych zdarzeń oraz dzielić się spostrzeżeniami na temat samego biegania jak i biegaczy.
Zapewne nie powstrzymam się też od zamieszczania notek na tematy około-airsoftowe, gdyż zdarza mi się bawić w milsimy z użyciem replik airsoftowych właśnie.

Nie omieszkam również dzielić się spostrzeżeniami na pewien temat.
Mój ostatnio ulubiony :)
Chodzi o uroki życia w Papiesko-Królewskim-Kurrrturrralnym mieście Krakowie.

Innymi słowy: groch z kapustą.
Mieszanka mocno doprawiona wydzieliną z mego gruczołu jadowego, który wg rodziny i znajomych jest b. wydajny, oraz bez krępacji strzyka strugami nawet kiedy nie wypada.
Ale skąd Oni mogą wiedzieć kiedy coś wypada a kiedy nie. Phi ;)


Nuta na dzisiejszy trening:



Tak. Dziś biegnę do Nowej Huty.