"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

sobota, 1 czerwca 2013

OMUJBORZEREAKTYWACJA!

Zrobiło się WRESZCIE CIEPŁO! Więc WRESZCIE MOŻNA ZACZĄĆ BIEGAĆ! Oraz zacząć na nowo prowadzić tego poczytnego bloga.

W zimie, jak wiadomo, jest za zimno by wychodzić z domu w celach innych niż jazda na nartach (oczywiście tylko zjazdowych). Każda inna aktywność sportowa spowodować może chorobę i śmierć a w najlepszym wypadku wytrzeszcz oczu u bliźnich i ich rozdziawione japy  będące w stanie wykrztusić z siebie tylko:

To ty biegasz/łazisz/jeździsz na rowerze?
W zimie?!
Nie jest za zimno na rower?!?!?!?!?
Jesteś kierowcą i zima w mieście ci się podoba???
Ty gnoju! Ty świnio! Zima jest fajna tylko w górach! Zapamiętaj to sobie bydlaku!!!

AAAAAAAAARGH!!! Musk tak bardzo rozwalony!

Ok, wyrzuciłem to z siebie i pohejtowałem troszeczkę. Wystarczy.

Małe podsumowanie tego, co się działo przez ostatnie 4 miesiące:

Ignis ex natibum doczekała się drugiej edycji, w której zająłem zaszczytne 4 miejsce. W poprzednim wydaniu tej rywalizacji byłem trzeci.

Pod koniec stycznia załatwiłem sobie kolana dzięki beztroskiemu bieganiu w kopnym śniegu...
Bo przecież trzeba było nabić kilometry do rywalizacji. Nie?
Nie!


Błąd i ja (Błąd pierwszy od prawej)


Dzięki temu zdarzeniu zaliczyłem nieplanowany odwyk od biegania aż do marca.

Odbiłem to sobie biorąc udział w XIV Półmaratonie Żywieckim i X Półmaratonie Marzanny.
Podczas biegu w Żywcu zrobiłem życiówkę: 1h 38min 46s. W Krakowie poszło mi o minutę gorzej.

Wychodziłoby na to, że im więcej chleję i mniej biegam tym lepiej biegam...
Jeszcze dużo się działo ale o tym w następnym poście.

czwartek, 17 stycznia 2013

Grand Prix Krakowa w biegach górskich...

...czyli trochę o odwadze.
Są ludzie, którzy boją się nieoświetlonych miejsc, bo przecież w tym parku na pewno grasuje zboczeniec!
A przynajmniej czai się w trawie złowroga butelka lub z gałęzi zwisa mordercza wiewiórka.

No a jeśli już mowa o lesie z prawdziwego zdarzenia, to niech tylko nieostrożny biegacz się doń nieco zbliży po ćmoku.
Jatką jaką mu urządzą sarny  pospołu z dzikami, współpracujące z ukraińską mafią, jeszcze długo będą karmić się krajowe media...

Inni z kolei widząc biegającego luzem psa dostają kociokwiku i już na wszelki wypadek szykują gaz, kamień  itp. żeby prewencyjnie potraktować nim czworonoga, który z pewnością chce ich rozszarpać a dzieci oddać na eksperymenty medyczne. Nie ważne, że rzecz się dzieje w mieście, gdzie 99,9% psów jest normalnych i nie pała chęcią mordu wszystkiego co się rusza.

Są jeszcze tacy, którzy nie skoczą nigdy ze spadochronem. Rozumiem ich :). Sam ledwo się odważyłem tego dokonać.

Natomiast za ChRL nie rozumiem osób i podziwiam ich "odwagę", którzy z zimną krwią  potrafią naśmiecić w miejscu publicznym, w tłumie ludzi, tuż obok namiotu organizatora GPK, jakieś 10m od kosza na śmieci.

W dodatku na zwróconą uwagę, że może gleba nie jest najlepszym miejscem dla przeciętej opaski zaciskowej indywiduum takie odpowiada: " AAahaha, przepraszam, myślałem, że jak jest śnieg to nie będzie widać" i sobie po prostu odchodzi. No po prostu macki opadają.

Mam tylko nadzieję, że moja prośba o nie śmiecenie oraz rzucona za panem głośna uwaga " z takim podejściem to w Polsce jeszcze długo dobrobytu nie będzie" była słyszana przez szersze grono osób i może się panu choć odrobinę wstyd zrobiło.
Pragnę też poinformować, że posprzątałem pańskiego śmiotka. Dodatkowo pozwoliłem sobie na małe śledztwo i jestem prawie pewien, że należy pan do znanego, krakowskiego klubu biegaczy.

Następnym razem będę uważniejszy i zapamiętam dokładnie twarze i numery startowe śmiecących.
Ot, takie postanowienie noworoczne :).

Sam bieg był świetny, niestety nie udało mi się "złamać" godziny. Mam nawyk ustawiania się przed startem raczej z tyłu stawki a kończy się to tym, że muszę później kombinować jak tu kogoś wyprzedzić na wąskiej ścieżce. Wykręciłem czas 1h:50s.

Następnym razem będę mądrzejszy. Choć w GPK wystartuję chyba dopiero w marcu.
9 lutego wybieram się na Wilcze Gronie.

Ktoś chętny by jechać ze mną? :).


piątek, 4 stycznia 2013

PoTurbaczeni.

Z lubością uprawiam promiskuityzm prokastrynację. Wyznaczone zadania urastają do gigantycznych rozmiarów. Gdy w końcu uporam się z nimi, czuję się jakbym dokonał czegoś wielkiego i rozpamiętuję je z lubością.

Tak było z biegiem na Turbacz. Obiecałem sobie (bodajże w lipcu), że zaliczę biegowo ten pagór. Miałem ku temu już kilka okazji, ale za każdym razem zwyciężały tzw. przyczyny obiektywne (lenistwo). Ostatniego dnia grudnia udało mi się dopiąć swego.

Zaspawszy dwie godziny, przebrałem się w biegowe, ociekające zajebistością szaty oraz pokłoniłem się Jedynemu Polskiemu Duchowi Polskich Gór:


JPDPG i ja

Wystartowałem wraz z Nadesrałem vel Błądem praktycznie z progu naszego tymczasowego siedliszcza.

Tak na marginesie, nie wiem jak to się dzieje, ze za każdym razem gdy wybieram się na dłuższą wycieczkę biegową, to warunki pogodowe mi sprzyjają. Widocznie w/w duch jest łaskawy i pobłażliwym okiem patrzy na moje sympatyczne wybryki.

Tak było i tym razem. Słońce operujące w dolnych partiach pagórów zmieniało szlaki w błotno-lodowe koryta, a w górnych rozmiękczało śnieg, dzięki czemu lepiej się biegło.

Widoki były, i owszem.


Jak widać, mój Błąd kochany wziął przykład od koni i pokazał gdzie ma moje fotograficzne zapędy.

Swoją drogą, ten pies jest niesamowity. Nie chciał pić przez całą drogę, a po powrocie do domu zachowywał się jakby nigdy nic. Demon nie zwirz. Strach toto w domu trzymać.

Po 16 kilometrach dotelepaliśmy się w końcu na Turbacz.

Fota, na dowód że tam byliśmy. Tym razem nie dałem psiakowi szansy na wygłupy :).

Połowa trasy już za nami. Teraz dosłownie i w przenośni miałem już "z górki". Nie licząc jednego małego zgubienia drogi oraz próby zabicia mnie przez Błęda, który na widok konia ciągnącego sanie rzucił się do ucieczki prosto pod moje nogi, już nic się nie wydarzyło. Oprócz tego, że znów się odwodniłem. 2 butelki Oshee to jednak za mało.

Skończyło się na 33km w 4h. 26min.

Kilka dni wcześniej zrobiliśmy z Błędem półmaraton na trasie Myślenice-Chełm-Kudłacze-Uklejna-Myślenice. Najwyższy czas na pierwszy w jego życiu maraton. Zaplanowałem już sobie trasę  po Gorcach. Może uda się pobiec w tym roku ;)

Link do śladu na Endo.
Oraz do galerii.


poniedziałek, 24 grudnia 2012

Quidquid latine dictum, sit altum videtur...

... czyli cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.

A więc zapraszam do rywalizacji na Endomondo: 


Miłego nabijania kilometrów!  
Jutro nawiedzam biegowo okolice Kudłaczy. Kto wie, może spotkamy się gdzieś na trasie?

sobota, 1 grudnia 2012

Wschód lasku w słońcu Wolskim.



Mała przebieżka na lekkim kacu w lasku Wolskim trasą Grand Prix Krakowa w biegach górskich. Zrobiłem dwie pętle po 5,6km. Wschód słońca piękny, aż szkoda, że nie miałem możliwości oglądnąć go z kopca Piłsudskiego. 

Mimo szarpiącego się i defekującego co chwila Błęda oraz gpsa robiącego mnie w trąbę udało mi się wykręcić czas 1h:10min. 
Ponieważ jestem takim wspaniałym biegaczem! ;)
Następnym razem będzie lepiej.



poniedziałek, 19 listopada 2012

Koniec - Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...

A na koniec wisienka na torcie. Taktowna, wyważona i kulturalna wypowiedź pana Darka Kaczmarskiego. Być może Waszego przyszłego radnego:

Odpowiedz

darek
lis 18 2012
Cześć,
tak sobie czytam tą emocjonalna dyskusję,…
i jako jeden z samozwańczych animatorów naszej grupy muszę stwierdzić:
- światło jest potrzebne w parku
- kawka / Jurek Ślusarczyk / pisze fajne teksty – aż chce się czytać
- Pionk / a kto to jest ?? ja nazwam się Darek Kaczmarski / ma prawo uważać, że biega się fajnie po ciemku.
Jeden lubi piwo, drugi czekoladę a trzeci ,.. jak mu skarpetki śmierdzą. Gustów się nie krytykuje.
A więc my / z małej litery / będziemy dalej walczyć o śwatło, Pionk niech dalej biega sobie po ciemku, a Kawka niech dalej pisze – bo dużą przyjemność mamy z tej jego lektóry.
Darek Kaczmarski
ZAMYKAM temat – po groźba wyrzucenia z Masters i zablokowania konta – A co ? To nie jest forum z „róbta co chceta” a jak się komuś nie podoba to po prostu nie przychodzi na treningi i nie wchodzi na stronę – PROSTE!!! NO NIE – jak to mówią w Nike – „Just do it”
darek
Wydaje mi się, że w grupie Mastersów jest wielu którym "wisi" sprawa oświetlenia parku a prawdopodobnie jest kilku, którzy są przeciw.
Może wolą się nie wypowiadać w obawie, że spotka ich taka reakcja jak mnie.


sobota, 17 listopada 2012

C.D. Głucho wszędzie, ciemno wszędzie...


 Ciąg dalszy dyskusji z "Głucho wszędzie, ciemno wszędzie..."


  1. kawka
    lis 15 2012
    Okazuje się, że mamy cichego wielbiciela, który od lat obserwuje naszą działalność, ale nie jest na tyla odważny żeby się do nas przyłączyć. Wie o nas bardzo dużo ale niestety jego wiedza jest bardzo powierzchowna. Nie wie, że kiedy widzi malowniczo wyglądającą grupę ludzi z czołówkami biegającą po parku to jest to tylko rozgrzewka i za chwilę ta grupa będzie kontynuować trening na stadionie lub, co mało przyjemne, wzdłuż jasno oświetlonych głównych ulic miasta. Myśli, że jesteśmy egoistami chcącymi oświetlenia tylko swojch ścieżek biegowych, bo nie wie(a może tylko prowokuje), że projekt oświetlenia parku zakłada oświetlenie placu przy fontannie oraz ścieżki prowadzącej do ogródka jordanowskiego i w żadnym momencie nie jest styczny z kilometrówką. http://masters.krakow.pl/forum/viewtopic.php?t=495
    Śledził wątek o „biegu dla potłuczonych” ale nie wie, że biorą w nim udział tylko najtwardsi z twardzieli, dla których spotkanie oko w oko w parku z dziką wiewiórką to już zbyt mało. oni potrzebują więcej wrażeń. Nie wie, że nie jesteśmy dziką bandą, która chciałaby zawłaszczyć park tylko dla siebie, że możemy z alejek korzystać wspólnie ze spacerowiczami, rowerzystami, dziećmi, psami i wiewiórkami. Wszystko to sprawa kultury osobistej użytkowników.
    Mam propozycję. Zamiast stać z boku i krytykować spróbuj Pioku przyłączyć się do naszej grupy a gwarantuję, że Twoje poglądy na niektóre sprawy wyprostują się. A może znajdziesz wśród nas zwolenników swoich teorii (bardzo wątpię).
    I jeszcze jedno. Termin „zanieczyszczenie świetlne” rozumiem chociaż nie lubię bo jest on dla mnie przykładem współczesnej nowomowy, której nie akceptuję. Pomijając to jednak musimy pamiętać, że żyjemy w XXI wieku i jesteśmy skazani na korzystanie ze zdobyczy cywilizacji. A gdybyśmy tak zrezygnowali z nikomu niepotrzebnego oświetlenia tylko jednego parkingu przy hipersklepie to moglibyśmy oświetlić wszystkie jeszcze nieoświetlone parki miejskie.
    Odpowiedz
    • lis 15 2012
      „Okazuje się, że mamy cichego wielbiciela, który od lat obserwuje naszą działalność, ale nie jest na tyla odważny żeby się do nas przyłączyć.”
      Pierwszy błąd. Uczestniczyłem w treningach Mastersów przez okres ok. roku. Byłem również na sławnym spotkaniu z p. Gibałą. Cukierasy były równie słodkie co obietnice :) Nie biorę już udziału ponieważ preferuję inne rodzaje treningu.
      „Nie wie, że kiedy widzi malowniczo wyglądającą grupę ludzi z czołówkami biegającą po parku to jest to tylko rozgrzewka”
      A nie zawsze tak bywa/było. Kręciliśmy się nieraz przez cały trening po mrocznych, parkowych alejkach.
      „co mało przyjemne, wzdłuż jasno oświetlonych głównych ulic miasta.”
      No to ja już nie rozumiem. Ciemno=źle. Jasno=źle. Proszę się zdecydować :) .
      Powietrze to samo.
      „Myśli, że jesteśmy egoistami chcącymi oświetlenia tylko swojch ścieżek biegowych, bo nie wie(a może tylko prowokuje), że projekt oświetlenia parku zakłada oświetlenie placu przy fontannie oraz ścieżki prowadzącej do ogródka jordanowskiego i W ŻADNYM MOMENCIE NIE JEST STYCZNY Z KILOMETRÓWKĄ.”( wytłuszczenie moje)”
      O kurczę! Znowu błąd. Proszę sprawdzić dokładnie. Może też na stronie Zikitu? Rozpisany jest już przetarg i są stosowne mapki.
      „Śledził wątek o „biegu dla potłuczonych” ale nie wie, że biorą w nim udział tylko najtwardsi z twardzieli, dla których spotkanie oko w oko w parku z dziką wiewiórką to już zbyt mało. oni potrzebują więcej wrażeń.”
      Ajajaj. Fajnie jest być zaliczonym do grona najtwardszych z twardzieli. Choć się wcale takim nie czuję. Na „Biegach dla potłuczonych” też bywałem. Można sprawdzić na forum. Ale po co? Przecież lepiej snuć insynuacje :) .
      „I jeszcze jedno. Termin „zanieczyszczenie świetlne” rozumiem chociaż nie lubię bo jest on dla mnie przykładem współczesnej nowomowy, której nie akceptuję. ”
      No to po co pisać bzdury i „domyślać się”? A tak przy okazji „zanieczyszczenie świetlne” nie jest „przykładem współczesnej nowomowy” tylko terminem wziętym z encyklopedii/słownika.
      „Mam propozycję. Zamiast stać z boku i krytykować spróbuj Pioku przyłączyć się do naszej grupy a gwarantuję, że Twoje poglądy na niektóre sprawy wyprostują się. A może znajdziesz wśród nas zwolenników swoich teorii (bardzo wątpię).”
      To ja też użyję protekcjonalnego tonu:).
      Mam propozycję: proszę na przyszłość czytać ze zrozumieniem to co zamieszcza Twój adwersarz oraz sprawdzać swoje rewelacje PRZED ich zamieszczeniem.
      Unikniesz wtedy ośmieszenia, które sobie zafundowałeś.
      Pozdrawiam.
      Piok
      Odpowiedz
  2. Rafał
    lis 15 2012
    Cóż powiedzieć?
    Pioku – wiem, dlaczego nie jesteś Mastersem, dlaczego nie jesteś dzisiaj z nami.
    I myślę, że to nie „inne rodzaje treningu” o tym decydują.
    Ktoś daje Ci argumenty tak oczywiste, że nawet dziecko by nie polemizowało.
    Dziecko nie, ale widzę iż z Twoim tokiem myślenia (?), jesteś zdecydowanie bliższy politykom. Dla nich też czarne jest białe i nie ma dyskusji.
    Cóż, są tacy ludzie i , jak widać, tacy też tutaj zaglądają.
    Dla poprawy samopoczucia proponuję – w ramach walki z zanieczyszczeniem świetlnym – zgaś w swoim domu, powiedzmy na tydzień, światło. Być może poczujesz się lepiej… .
    Ja też – gaszę światło i spuszczam zasłonę milczenia… .
    Odpowiedz
  3. lis 15 2012
    Rafał: wybacz, ale napisałeś takie bzdury, że nie widzę sensu w odnoszeniu się do nich.
    Jeśli nie masz nic merytorycznego do napisania a tylko obraźliwe, osobiste wycieczki, nie pisz w ogóle.
    Odpowiedz
  4. kawka
    lis 16 2012
    Ha… trudna sprawa. Widzę Pioku, że jesteś osobą do której musi należeć ostatnie słowo. Dobrze, obiecuję, że będzie to mój ostatni komentarz w tej sprawie a później już Ty będziesz mógł dokopać mi ile wlezie. Nie będę jak Ty rozbierał na części poprzednich wypowiedzi i punkt po punkcie wytykał Ci nieścisłości. Wybacz, ale to już troszkę mnie nudzi i zwyczajnie po ludzku nie chce mi się.
    Jeśli byś się przyjrzał swoim komentarzom to doszedłbyś do wniosku, że nieścisłości, które mi zarzucasz są tak drobne i mało znaczące, że właściwie nie wiadomo o co się spierać. Główna różnica między nami polega na tym, że Ty chciałbyś by w parku panowały ciemności a ja wolę biegać w miejscach oświetlonych. A co do czytania ze zrozumieniem to pozwól mi wybierać co mam przeczytać a co nie jest tego warte. Gdybym chciał czytać wszystko co podsyłają mi życzliwi ludzie z adnotacją, że KONIECZNIE muszę się z tym zapoznać to pewnie nie znalazłbym czasu na bieganie, które jest moją wielką miłością. I jeszcze jedno – jako Kawka często rzeczywistość nieco podkolorowuję więc błagam, nie bierzcie wszystkiego tak serio.
    A na koniec krótka historyjka.
    Dawno dawno temu, kiedy byłem jeszcze zupełnie malutki, przeczytałem w autobusie PKS-u napis na tabliczce koło kierowcy „NIE ZANIECZYSZCZAĆ POJAZDU”. Co ja się biedny nagłowiłem o co tu chodzi. Czy o rzucanie papierków po cukierkach, czy może przed wejściem należało wytrzeć buty.
    I dopiero kiedy ktoś w autobusie głośno pierdnął a ktoś inny zapytał- kto tak zanieczyścił powietrze- zrozumiałem. Napis powinien brzmieć „Nie puszczać bąków”
    Pozdrawiam i zapraszam do lektóry Naszej strony. Może jeszcze kiedyś o coś się pospieramy.
    Odpowiedz
  5. Monika
    lis 16 2012
    Podsumowując dyskusję, napiszę, że serce mnie boli, że biegamy w tak licznym gronie, a głos w dyskusji zabrało tylko kilka osób. Dla osoby postronnej proporcje wyglądają:
    jedna osoba przeciwko zainstalowaniu oświetlenia, czynnie dyskutująca i kilka za światłem. A w rzeczywistości mamy kilkadziesiąt głosów samych biegających i tęskniących za światłem.
    „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie:)
    Odpowiedz
  6. lis 17 2012
    A mi się przypomniał taki kawał:
    „- Cześć, Rysiek. Wiesz co, nie chcę, żebyś do nas więcej przychodził.
    - Jak to, co się stało?
    - No nic, po prostu nie przychodź.
    - Ale co się stało, do cholery?
    - Jak byłeś u nas, to zginęło nam 150 złotych.
    - Chyba nie myślisz, że to ja?
    - No nie, pieniądze się znalazły, ale wiesz, niesmak pozostał.”
    Przedstawiłeś mnie jako je*bakę-teoretyka na podstawie domniemań i bzdur wyssanych z palca. Po udowodnieniu przeze mnie, że nie jestem „rasowym Polakiem”, który nie zna się – ale się wypowie, dowiaduję się, że „nieścisłości, które mi zarzucasz są tak drobne i mało znaczące, że właściwie nie wiadomo o co się spierać”.
    Na dodatek, piszesz, że nie masz zamiaru pisać logicznie, nie planujesz czytać moich wypowiedzi ze zrozumieniem, a jeśli już to wybiórczo, lubisz podkoloryzować rzeczywistość i z góry zakładasz, że to ja będę Cię obrażał.
    I to ja mam blisko do bycia politykiem? :)
    Też kończę udział w tej dyskusji, która – moim zdaniem – dotyczyła tematu tylko do 15 listopada.
    Pozdrawiam i życzę nadal dobrego samopoczucia.
    PS. „zapraszam do lektóry Naszej strony” (pisownia oryginalna)
    Pisanie zaimków dzierżawczych „my”, „nasze”, „moje” itd wielką literą jest obciachem i wyrazem megalomanii.
 Wnioski niech każdy wyciągnie sam.