Błąd to
kundel. Mieszanka ogara i beagla. Jeszcze półtora miesiąca temu wiódł
„przeszczęśliwy” żywot psa łańcuchowego w pewnej wsi w Gorcach. Teraz podgryza
mojego drugiego psa, schroniskowca, oraz łagodzi skutki samotności biegaczej
towarzysząc mi na treningach.
Wywiało nas aż pod Nielepice, gdzie dobiegliśmy spod Skały
Kmity w Zabierzowie. Miła, pofałdowana okolica, skałki, lasek, trochę pól.
Biegnąc przez wieś można zechcieć nieco przyspieszyć ze względu na psiaki
autochtonów, które pałają chęcią potowarzyszenia w treningu. Po lasach wytyczone
są ścieżki dla osób, które pogubiły narty i teraz błąkają się z kijkami
daremnie desek poszukując…
Warunki pogodowe były wymarzone, świeży śnieg, dużo błota,
kałuże, masa opadłych liści. Pod koniec biegu doszła do tego jeszcze mgła.
Biegać, nie umierać.
Zdjęć nie zrobiłem, bo baterie w aparacie zdechły na samym
starcie. Sami jedźcie tam i poróbcie. Polecam.
PS.2. Nadal nie zostałem morsem :/