"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

czwartek, 17 stycznia 2013

Grand Prix Krakowa w biegach górskich...

...czyli trochę o odwadze.
Są ludzie, którzy boją się nieoświetlonych miejsc, bo przecież w tym parku na pewno grasuje zboczeniec!
A przynajmniej czai się w trawie złowroga butelka lub z gałęzi zwisa mordercza wiewiórka.

No a jeśli już mowa o lesie z prawdziwego zdarzenia, to niech tylko nieostrożny biegacz się doń nieco zbliży po ćmoku.
Jatką jaką mu urządzą sarny  pospołu z dzikami, współpracujące z ukraińską mafią, jeszcze długo będą karmić się krajowe media...

Inni z kolei widząc biegającego luzem psa dostają kociokwiku i już na wszelki wypadek szykują gaz, kamień  itp. żeby prewencyjnie potraktować nim czworonoga, który z pewnością chce ich rozszarpać a dzieci oddać na eksperymenty medyczne. Nie ważne, że rzecz się dzieje w mieście, gdzie 99,9% psów jest normalnych i nie pała chęcią mordu wszystkiego co się rusza.

Są jeszcze tacy, którzy nie skoczą nigdy ze spadochronem. Rozumiem ich :). Sam ledwo się odważyłem tego dokonać.

Natomiast za ChRL nie rozumiem osób i podziwiam ich "odwagę", którzy z zimną krwią  potrafią naśmiecić w miejscu publicznym, w tłumie ludzi, tuż obok namiotu organizatora GPK, jakieś 10m od kosza na śmieci.

W dodatku na zwróconą uwagę, że może gleba nie jest najlepszym miejscem dla przeciętej opaski zaciskowej indywiduum takie odpowiada: " AAahaha, przepraszam, myślałem, że jak jest śnieg to nie będzie widać" i sobie po prostu odchodzi. No po prostu macki opadają.

Mam tylko nadzieję, że moja prośba o nie śmiecenie oraz rzucona za panem głośna uwaga " z takim podejściem to w Polsce jeszcze długo dobrobytu nie będzie" była słyszana przez szersze grono osób i może się panu choć odrobinę wstyd zrobiło.
Pragnę też poinformować, że posprzątałem pańskiego śmiotka. Dodatkowo pozwoliłem sobie na małe śledztwo i jestem prawie pewien, że należy pan do znanego, krakowskiego klubu biegaczy.

Następnym razem będę uważniejszy i zapamiętam dokładnie twarze i numery startowe śmiecących.
Ot, takie postanowienie noworoczne :).

Sam bieg był świetny, niestety nie udało mi się "złamać" godziny. Mam nawyk ustawiania się przed startem raczej z tyłu stawki a kończy się to tym, że muszę później kombinować jak tu kogoś wyprzedzić na wąskiej ścieżce. Wykręciłem czas 1h:50s.

Następnym razem będę mądrzejszy. Choć w GPK wystartuję chyba dopiero w marcu.
9 lutego wybieram się na Wilcze Gronie.

Ktoś chętny by jechać ze mną? :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz