"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

piątek, 4 stycznia 2013

PoTurbaczeni.

Z lubością uprawiam promiskuityzm prokastrynację. Wyznaczone zadania urastają do gigantycznych rozmiarów. Gdy w końcu uporam się z nimi, czuję się jakbym dokonał czegoś wielkiego i rozpamiętuję je z lubością.

Tak było z biegiem na Turbacz. Obiecałem sobie (bodajże w lipcu), że zaliczę biegowo ten pagór. Miałem ku temu już kilka okazji, ale za każdym razem zwyciężały tzw. przyczyny obiektywne (lenistwo). Ostatniego dnia grudnia udało mi się dopiąć swego.

Zaspawszy dwie godziny, przebrałem się w biegowe, ociekające zajebistością szaty oraz pokłoniłem się Jedynemu Polskiemu Duchowi Polskich Gór:


JPDPG i ja

Wystartowałem wraz z Nadesrałem vel Błądem praktycznie z progu naszego tymczasowego siedliszcza.

Tak na marginesie, nie wiem jak to się dzieje, ze za każdym razem gdy wybieram się na dłuższą wycieczkę biegową, to warunki pogodowe mi sprzyjają. Widocznie w/w duch jest łaskawy i pobłażliwym okiem patrzy na moje sympatyczne wybryki.

Tak było i tym razem. Słońce operujące w dolnych partiach pagórów zmieniało szlaki w błotno-lodowe koryta, a w górnych rozmiękczało śnieg, dzięki czemu lepiej się biegło.

Widoki były, i owszem.


Jak widać, mój Błąd kochany wziął przykład od koni i pokazał gdzie ma moje fotograficzne zapędy.

Swoją drogą, ten pies jest niesamowity. Nie chciał pić przez całą drogę, a po powrocie do domu zachowywał się jakby nigdy nic. Demon nie zwirz. Strach toto w domu trzymać.

Po 16 kilometrach dotelepaliśmy się w końcu na Turbacz.

Fota, na dowód że tam byliśmy. Tym razem nie dałem psiakowi szansy na wygłupy :).

Połowa trasy już za nami. Teraz dosłownie i w przenośni miałem już "z górki". Nie licząc jednego małego zgubienia drogi oraz próby zabicia mnie przez Błęda, który na widok konia ciągnącego sanie rzucił się do ucieczki prosto pod moje nogi, już nic się nie wydarzyło. Oprócz tego, że znów się odwodniłem. 2 butelki Oshee to jednak za mało.

Skończyło się na 33km w 4h. 26min.

Kilka dni wcześniej zrobiliśmy z Błędem półmaraton na trasie Myślenice-Chełm-Kudłacze-Uklejna-Myślenice. Najwyższy czas na pierwszy w jego życiu maraton. Zaplanowałem już sobie trasę  po Gorcach. Może uda się pobiec w tym roku ;)

Link do śladu na Endo.
Oraz do galerii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz