"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

sobota, 8 września 2012

III Bieg Morskiego (Komandosa) Kanalarza

Jeśli 1 września zdarzyło Wam się być w Gdyni, w rejonach centrum handlowego "Klif", a ze studzienki burzowej dobiegły was odgłosy sapania, przekleństwa i śpiewy to nie bójcie się, nie sfiksowaliście.
To tylko banda świrów biorących udział w III Biegu Morskiego (Komandosa) Kanalarza przeciskała się rurami ściekowymi.


Czym jest Bieg Morskiego Komandosa? Posłużę się cytatem ze strony organizatora:
  
Ideą BMK jest popularyzacja aktywności fizycznej oraz promocja służby w jednostkach specjalnych. Dodatkowo część wpisowego jest przekazywana na pomoc dla poszkodowanych żołnierzy morskich sił specjalnych. Trasa biegu związana jest z morzem oraz terenem morenowych wzniesień i zawiera elementy treningu i szkolenia komandosów. Współpraca z Adventure Park Gdynia wzbogaca bieg o elementy przygodowe i ciekawe zadania. Konieczny jest mundur bądź kombinezon i buty ponad kostkę (niedopuszczalne dresy i obuwie sportowe), a także plecak mogący pomieścić 5 kg balastu.
Organizator wyposaża uczestników biegu w balast - 5 kg i atrapę ćwiczebną karabinka AK 47. Trasa liczy blisko 20km i zawiera elementy:

odcinek wodny około 600 m
odcinek plażowy z zadaniami - około 2 km
odcinek terenowy z przeszkodami i próbami - około 15 km.
koryta rzeczne i przepusty kanalizacyjne, błota i bagna

...oraz filmem:



Nie oczekujcie ode mnie opisów walki z samym sobą, pokonywania wewnętrznych demonów, przełamywania "ścian" i kolejnych kryzysów.

Tak samo nie napiszę nic o więzi z drużyną (startowałem w kategorii team jako członek Formacji Śląsk i nieśliśmy dwudziestokilogramowy bal - atrapę moździerza), poczuciu braterstwa i siły, jedności z grupą itp. bzdetów. Nie przyjechaliśmy tam się brandzlować, tylko odwalić robotę i zrobiliśmy to najlepiej jak potrafiliśmy. Bez zbędnego pier...

Jeśli ktoś jest zainteresowany relacjami w takim stylu, niech sobie poszuka na sieci. A najlepiej będzie samemu wziąć udział w następnej edycji biegu lub w podobnych zawodach i przekonać się na własnej skórze jak to jest.

Parę słów jednak wypadałoby napisać :)

Jak to wyglądało naprawdę? Wkur...ałem się na moich współtowarzyszy gdy robili w moim mniemaniu coś nie tak, a oni rewanżowali się tym samym. Klęliśmy i darliśmy się i na siebie, i na tą pieprzoną belkę, a w kanałach na tamujących je przeciwników. 
Kryzysów nie miałem, może tylko odwodnienie dało mi się we znaki pod koniec pokonywania ostatniego kanału. Zawody dały w kość, ale bywało gorzej.

W tunelach istniała jeszcze obawa, że ktoś pełznący przed nami "wymięknie" lub dostanie ataku klaustrofobii, co w efekcie dostarczyłoby pozostałym zawodnikom dodatkowych wrażeń i doświadczeń.



Dzięki BMK, do grona zabawnych rzeczy które zdarzało mi się robić (a były to m. in.: bieg 21km po Ślęży z 10kg soli w plecaku, maskowanie piasku na pustyni, czy czesanie śniegu na Śląsku), dołączyło przeciąganie 20kg belki przez kilometr ciągów kanalizacyjnych.

Jak się bawić to się bawić ;).

Parę przydatnych spostrzeżeń:

- belka drzewiana, w przeciwieństwie do prawdziwego moździerza, pływa po wodzie i błocie
- a także daje się toczyć
- tanie kamelbaki pękają na samym początku zawodów, nie pod koniec
- mokre sznury/liny rozciągają się
- kanały i przepusty najlepiej pokonywać na boku lub na siedząco. Czołganie się szybko wykańcza.
- w kanale jest ciepło, wilgotno i przyjemnie
- elektryczny pastuch ostro kopie :)
- W Gdyni łatwo jest znaleźć darmowy apartament z widokiem na morze



Z tą pływającą/toczącą belką i linami może się wydawać śmiesznie oczywiste ale gdy się już człowiek "zakręci", łatwe sprawy przestają być takimi :).



Tak z innej beczki.
Mentalny uwiąd starczy zaczyna się wtedy, gdy obok stoi (prawdziwy!) czołg a ty nie biegniesz w jego kierunku krzycząc: Czołg!, Czołg! Najprawdziwszy czołg!
Tylko masz nań wywalone...

Galeria fot z wystarczająco już (pozytywnie) zakręconymi ludźmi:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz