"Wiem na pewno , że tak jest ponieważ tak mi się wydaje"

czwartek, 27 września 2012

22 09 2012 Bieg na Babią Górę


Mimo, że gps i drogowcy robili co mogli bym nie zdążył na czas, to jakoś-takoś się udało. Zaparkowałem swego zielonego złoma pod płotem jakiegoś domu i podpełzłem do biura zawodów odebrać pakiet startowy.

Zawoja przywitała mnie ciepłem, wiatrem i słabym deszczykiem. Cel biegu, czyli Diablak, pokryty był częściowo śniegiem. Neat.

Ważne! Przed przeczytaniem reszty wpisu kliknijcie w poniższy obrazek:



Na drzwiach ośrodka w którym mieściło się centrum dowodzenia jakaś dobra dusza naczepiła kartkę z informacją, że tam na górze ździebko wieje (70km/h), a odczuwalna temperatura to -5C. Dobrze, że wziąłem czapę i rękawiczki, przydały się.

Wróciłem do auta przebrać się i przepakować. Następnie, podczas gdy inni biegacze już pół godziny przed startem truchtali rozgrzewając się, ja zwiedzałem okolicę żując chałwę jak muflon jaki i podziwiałem widoki.



W końcu wybiła 10:00 i poszły konie po betonie! Ciężki idiota. Zamiast biec spokojnie przez pierwsze kilometry, zachciało mi się wyrwać do przodu niczym ranny lejeń. Zaowocowało to tym, że po pierwszych podbiegach szybko straciłem parę, zapewne dostarczając nieco radochy biegaczom których wcześniej wyprzedziłem. A teraz oni, rączo wyrywający do przodu, zostawili mnie w tyle. Należało mi się :)

Dopiero pod schroniskiem Markowe Szczawiny odzyskałem pełnię sił. Niestety, zaczęła się konkretna stromizna i już nie było za bardzo możliwości wyprzedzania...




...choć kilka osób przegonić się udało. Jednak, gdy zostawiłem za sobą ostatnie kępy kosodrzewiny, to nie ściganie było mi głowie - tylko jak najszybsze założenie rękawic i czapki. Wiało przepotężnie. 



Chęć lansu była jednak silniejsza niż wicher. Poskutkowało to tym, że jedną dłonią zakrywałem otwór gębowy przed wiatrem który dosłownie dusił, drugą zasłaniałem ucho od strony nawietrznej (inaczej wydmuchałoby mi galaretę z czaszki), a trzecią ręką trzymałem aparat, którym nakręciłem filmik pod tytułem: "Gdzie jest kur... mój medal?"

Obraz może nie jest najwyższych lotów, ale za to ma epicką ścieżkę dźwiękową. Doceńcie mój wysiłek i oglądnijcie. Najlepiej z podkręconymi basami i głośnością na fula. 

Film Fascynujący:



Swoją drogą podziw dla ludzi którzy wbiegli na Diablaka w krótkich spodenkach, butach i bezrękawniku. Ja osobiście po strzeleniu kilku fot spieprzałem stamtąd jak najszybciej, bo zaczynałem zamarzać mimo wiatrówki, czapki i rękawiczek.



Jak już zacząłem spieprzać to już mi tak zostało, więc migiem, pędem dotarłem do punktu startu, robiąc tylko przerwę na spożycie wody ze strumyka i na jedno zgubienie się.

Zrobiłem 20 kilosów z hakiem. Trasa tutaj:



Podbiłem jeszcze do biura zawodów, ponieważ w opłatę za bieg wliczony był talon na żarełko, ale okazało się, że była to zupa z trupa (z mięsem) dla jedzących inaczej, więc nie skorzystałem. 
Szkoda, tym bardziej, że na ostatnim Chaszczoku w Krakowie rozlewano pyszną breję bez żadnego truchła w środku i nikt z tego powodu nie ucierpiał ani nie narzekał. Wręcz przeciwnie.

W biegu na Babią Górę zająłem przezaszczytne 85 miejsce z czasem 1h26:40. Gdyby nie początkowe kozaczenie może by było trochę lepiej.

Nie miałem już w Zawoi nic więcej do roboty, więc tradycyjnie udałem się nad najbliższą rzeczkę, gdzie zająłem się ablucjami, podglądaniem przyrody oraz mizdrzeniem się do aparatu.



Nakupiłem jeszcze oscypków, bundzu i sru do domu.

Galeryjka fot:



A w niedzielę rano nagle ocknąłem się na 4 Bytomskim Półmaratonie, gdzie niespodziewanie zrobiłem swoją życiówkę: 1:41m:28sek. 

Nie ma się jednak czym chwalić, bo: 

- trasa biegu była ponoć krótsza o kilkaset metrów od regulaminowej długości półmaratonu 

- wystartowałem tam na doczepkę, co jest zjawiskiem źle postrzeganym w środowisku biegaczy, więc więcej tego nie zrobię

Na usprawiedliwienie dodam, że byłem samowystarczalny, biegłem ze swoim napitkiem oraz brońcie bogowie nie wziąłem medalu na mecie co ponoć się niektórym mechesom zdarza.

On przeprasza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz