Nawet tak świetny (i skromny) bloger jak ja miewa chwile kiedy brak mu weny...
Miałem skrobnąć znów coś o Krakowie, ale wcięło mi zdjęcia i cały zapał do pracy powędrował w niebyt.
Trudno. Wlecę sobie na Babią Górę i podładuję akumulatory. To będzie dobry start w moją ulubioną (obok zimy) porę roku jaką jest jesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz